Muzyka

sobota, 8 grudnia 2012

Przyszła zima ...


       Oj przyszła, przyszła ta macocha... Mamy dziś na termometrze -12 stopni a na dworze trochę śniegu. Jedyny plus tej sytuacji jest taki,że zrobiło się na świecie jaśniej i to jest dla mnie duży plus, bo nie-na-wi-dzę tego jesiennego mroku. Śnieg powoduje,że się  rozjaśnia na świecie i to jest fajne.

Z tej okazji mój wróbelek siedzący na kuchennej ozdobie okiennej dostał ciepłą mikołajową czapkę. Dowiesiłam już dwa sztuczne pierniczki - (gwiazdki ceramiczne), bo szał świąteczny pomału i mi się udziela.

Całą urok tych chwil psuje jednak choroba Młodego. Niewiele w tej kwestii zmieniło się od mojego ostatniego posta. Byliśmy nawet w szpitalu - ale bez efektu .

Wypisali  dziecko po 3 dniach, wypis kazali odebrać za dwa dni ... Zachwycona nie byłam, ale co poczniesz człowieku. Nie było tej doktórki co miała w wekend dyżur, bo ona stawiała trochę inną diagnozę i mówiła o koniecznosci wykonania gastroskopii.
Skierowanie do gastrologa przekazała mi jakaś jeszcze inna doktórka ,jak pytałam o to badanie to nabrała wody w usta i rzekła, że taka jest decyzja szefa ... a szefa oczywiście już nie było... (O 12:30 !!!!!!!!!!).
Krzyś w drodze do domu pytał "mamo czemu oni mnie wypisali jak mnie ani trochę nie przestało boleć" ...
I rób co chcesz... Uruchomiłam wszystkich swoich znajomych i znajomych znajomych i byłam na wizycie u gastroenterologa dziecięcego - prywatnie oczywiście... Zwiększyła dawki leków, dołożyła jeszcze 2 inne - "jak do piątku się nie poprawi to w niedzielę na dyżurze przyjmę dziecko na oddział i będziemy badać dalej" ...mój Boże ... tak to się plecie (wizyta 150 PLN leki 95)
Miałam wykonać jeszcze kilka badań ambulatoryjnie (za kasę) i dzwonić jak się sytuacja nie zmieni.

Sytuacja się nie zmieniła przynajmniej u nas,bo u pani doktor ta i owszem - "...przykro mi ale nie mam miejsc na oddziale, jak dziecko nadal nie będzie chciało jeść i pić a stan się pogorszy proszę jechać do najbliższego szpitala..., u nas miejsce dopiero w styczniu... "
Zostałam bez słów. Byłam świeżo po przeczytaniu wypisu gdzie napisali: "chłopczyk wypisany w 3 dobie po ustąpieniu objawów z zaleceniami jak wyżej ".
Jak to przeczytałam to myślałam, że mnie krew zaleje. Wypis odebrała mi koleżanka, jak ja bym tam była na miejscu to nie wiem co by się działo. Mały mimo stosowania diety wrzodowej i brania zaleconych leków nadal skarży się na ból nie chce jeść, niechętnie pije. W rozpoznaniu napisali podejrzenie refluksu żołądkowo-przełykowego, zalecili konsultację w poradni gastroenterologicznej dla dzieci i ew. wykonanie gastroskopii ... Od początku tej całej draki schódł już 6 kg a końca nie widać.
Znalazłam następnego gastrologa który obiecał tą gastroskopię, wizyta w poniedziałek - chyba, że u niego przez ten czas  sytuacja też ulegnie  zmianie ...
Dlaczego tak trudno trafić na lekarza który chce wysłuchać tego co się do niego mówi, takiego dla którego człowiek jest ważniejszy niż punkty, limity i kontrakty...
Ja naprawdę nie jestem matką-histeryczką a mam poczucie,że tak jestem traktowana.
Wiem,że ból brzucha jest u dzieci objawem nie tylko choroby somatycznej, może też mieć podłoże psychiczne, ale najpierw trzeba wydaje mi się, wykluczyć  takową chorobę.
Jak tak się stanie a brzuch będzie dalej bolał, to udam się tam gdzie trzeba ... tylko chciałabym mieć pewność, że to dobry kierunek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz