... no muszę, ... muszę się pochwalić, ...korci mnie okropnie
Z ostatniego wypadu na grzyby przynieśliśmy między innymi takie oto prawdziwkowe olbrzymy :)
Nie mamy zwyczaju ważyć tego co przyniesiemy z lasu, no ale tym razem bardzo byliśmy ciekawi ileż to też ten ogromny prawdziwek waży.
Ten największy miał 1,8 kg , ten mniejszy niewiele mu ustępował ciężarem miał 1,3 kg (ale tego już nie uwieczniliśmy). Średnica kapelusza prawie 32 cm i co najlepsze zdrowiutki on był, ... jak przysłowiowy rydz !!! ... ani pół robaczka.
Podjadły go jak widać z zewnątrz inne leśne stworzenia, ale co tam - niech im będzie na zdrowie ;-)
nam i tak michy się śmiały na całą szerokość pysków...
... i nastąpiło suszenie metodą kombinowaną :
w pożyczonej suszatce, .... na grzejnikach , ... pod grzejnikami, ... piętrowo, ... wielowarstwowo
... ale było uciechy !!!
... a grzyby schły i pachniały, oj jak pachniały !!!
Teraz już suche zamknięte w szczelnych pojemnikach czekają na swoje następne przysłowiowe 5 minut :)
Pozdrawiam serdecznie i ciepło wszystkich którzy tu zaglądają po raz kolejny i tych co zawitali do mnie po raz pierwszy :)
Grosik M
o rany !!!jednym grzybem może się cała rodzina najeść :D
OdpowiedzUsuń... myślę,że nawet dwie - takie niezbyt liczne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziekuje za odwiedzenie mojego bloga,u Ciebie takze klimatycznie:):)
OdpowiedzUsuńAle okazy się Wam trafiły:)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, jak mam te 40 +, to takich okazów jeszcze nie widziałam -giganty.
OdpowiedzUsuńMy wprawdzie też w niedzielę znaleźliśmy jednego, dość pokaźnego prawdziwka i trzy malutkie - i na tym się skończyło.
Ale tak to jest, jak o 12 w południe na grzyby się chodzi :)))
Pozdrawiam serdecznie Marta :).
Powiem szczerze,że ja "jakom staro" też tak wielkie borowiki pierwszy raz w życiu widziałam.
OdpowiedzUsuńŻeby było ciekawiej, wtedy na to wiekopomne grzybobranie udaliśmy się w piątek po pracy, czyli tak grubo po 16-stej
... a ludzi było w tym lasku - więcej jak tych grzybów - chyba z połowie wsi dzień dobry powiedziałam
W tym roku jakoś wielki urodzaj na prawdziwki w naszej okolicy - też "jakom staro" to se czegoś takiego nie przypominam ...
... ciekawe co to może znaczyć ;-) ???
Ach, jakie grzyby! U mnie na wigilię robi się zupę z suszonych grzybów, zatem aż mi ślinka cieknie jak pomyślę o tej zupce i o kromce chleba z miodem, tak z miodem! do zagrychy. U mnie te smaki cudownie do siebie pasują i bardzo lubię na co dzień jeść pieczarkową na przykład z miodem. Cieszę się, że zapisalaś, się do candy, dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie!
OdpowiedzUsuń... ciekawe połączenie smaków zupa grzybowa i kromka z miodem :)
UsuńDziękuję za udział w moim candy. Jutro zapraszam po wyniki:).
OdpowiedzUsuńStrasznie lubię chodzić na grzyby, jednak od czasu gdy mam dzieci, chodzę baaardzo rzadko. Bo to choroby, bo to czasu brak. Mam nadzieję, że jeszcze przyjdzie czas, na powolne chodzenie po lesie i zaglądanie pod każdy listek ;P. Okazy wspaniałe! Na żywo jeszcze takich nie widziałam.
też uwielbiam chodzić na grzyby i jak jest sezon to chodzimy z mężem bardzo często. Też znajdowaliśmy duże okazy ale tak wielkich jeszcze nie :-)
OdpowiedzUsuńWspaniałe okazy! W tym roku rzeczywiście grzyby obrodziły. Nam też udało się sporo nazbierać ale raczej drobnych. Pielgrzymki w lesie nieziemskie. Śmiejemy się, że wkrótce na grzyby będą zapisy bo cały naród zbiera. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń