Muzyka

sobota, 26 stycznia 2013

Hafciki

                         Po świąteczno-noworocznej przerwie wyciągnęłam z kątka mojego Łucznika. Poprzerabiałam córce kilka rzeczy, uszyłam tildowego jelonka i pozszywałam moje hafciki, które poczyniłam w wolnym międzyświątecznym czasie.                                                                                                       W przypadku rękodzieła raczej nie porywam się na większe formy bo akuratnie w kwestii moich pozazawodowych pasji chcę mieć efekt szybko. Może dlatego tak mam, że w pracy muszę drążyć "materiał" jak kropla skałę i miasiącami czekać na efekt. Bawiłam się głównie wstążeczkami, czy tam tasiemkami, jak kto woli. Powstało kilka ...chyba zawieszek? ...nie wiem jeszcze jakie będzie ich ostateczne przeznaczenie, do czego je wykorzystam, ...czy zostaną u mnie?... czy do  kogoś powędrują ... ?  Są już, że tak powiem "wstępnie ogarnięte" więc mogę je pokazać ...

 ptaszory chciałam utrzymać w spokojnej tonacji kolorystycznej (wstążeczki satynowe, szara- szyfon i  bawełniana mulina pearlcotton )


serduszka wesolutkie wyszły,  takie miały być ... kolorowe i ciepłe,...wołające wiosne - kolory trochę przekłamane ,... ale mniej więcej  mogą być, chyba na tym zdjęciu kolory wyszły najbliższe prawdzie

na tym zdjęciu trochę detali  - hafty w przybliżeniu

Chciałoby mi się spróbować haftu jedwabnymi wstążeczkami, tylko że u nas one bardzo trudne do zdobycia, te które mam - satynowe, są czasem okropnie sztywne i źle mi się z nimi pracuje, (... one nie chcą ze mną współpracować :) . 
Teraz jak będę kupować następne to sobie je podotykam  w sklepie, nie będę kierować się tylko ich kolorem, ...nie wiem czy jest jakiś sposób na to by je jakoś zmiękczyć ?, ...a może ich sztywność zależy od producenta ?  Najbardziej sztywna była wstążeczka w kolorze liliowym - ale tu jej prawie nie ma, ... zrobiłam nią tylko kilka pikotek na tym największym serduszku. 


Pozdrawiam ciepło  wszystkich odwiedzających




piątek, 25 stycznia 2013

Zmaterializowana wdzięczność


Kilka dni temu otrzymałam małą paczuszkę, ...dotarła do mnie w niej zmaterializowana wdzięczność pewnej bardzo ciepłej i niezwykle wrażliwej osoby,...osoby obdarzonej niezwykłą intuicją, ...osoby którą znam krótko,poznałam Ją w blogowym świecie (pierwsza zostawiła u mnie ślad po swoich odwiedzinach), ... jest mi bardzo bliska,... czuję w niej pokrewną duszę,  ... jestem przekonana, że w życiu nie ma przypadków, .... że nic nie dzieje się bez przyczyny ...       i to nasze spotkanie też ma pewnie głębszy sens... Wiele razy gdy wędruję po jej świecie to czuję się tak jak bym własne myśli czytała...
Kochana j. trafiłaś z kolorami w 100% , bardzo Ci dziękuję...

sobota, 19 stycznia 2013

Jelonek Tilda


               
 Na niektórych blogach pojawiają się już wiosenne ozdoby a u mnie ... jelonek.
Zabierałam się do tego szycia z dużą dozą niepewności, to moja pierwsza Tilda składająca się z tylu elementów.  Lekko nie było - bo ja to taka niedzielna krawcowa jestem, ... ale jakoś się udało, ...na pierwszy rzut oka całkiem przyzwoicie ten jelonek wygląda               (... przynajmniej mi się tak wydaje ).
Bardzo dziękuję gospodyni Magicznego Zakątka za udostępnienie mi wykroju tej zabawki.
Jak to bywa u takich krawcowych jak ja, nie ustrzegłam się paru błędów. Wykrój niby prosty,  ale zszywać trzeba bardzo dokładnie bo każde odchylenie od szablonu psuje efekt końcowy.
W kilku miejscach obcięłam materiał za blisko szwa,... i mi się przy wywijaniu na prawą stronę rozlazło, potem musiałam ratować sytuację szyciem ręcznym,... ale się  dało na szczęście.
Jaki  jelonek  jest  każdy widzi, ... następny będzie lepszy :)


POZDRAWIAM  SERDECZNIE   OBSERWATORÓW  grosikowychpasji  
 oraz   WSZYSTKICH   ODWIEDZAJĄCYCH 
Dziękuję  za każdy komentarz :)



wtorek, 15 stycznia 2013

Drożdżowe pierogi z patelni ...bądź z piekarnika


W niedzielę naszło mnie ma kucharzenie, ... i tak poczyniłam pierogi z patelni, ... i z piekarnika, ... PYCHOTA    :)

Ciasto :                                                                        Farsz wg uznania ;
 6 szkl mąki                                                                         - kapusta z grzybami
1 szkl ciepłej wody                                                              - szpinakowy
1 szkl  ciepłego mleka                                                          - jak do pierogów ruskich
3 dkg drożdży                                                                      - grzyby
3 jaja                                                                                   - mięsko ...
sól
3-4 łyżki oleju

Drożdże rozpuścić w ciepłym mleku, dodać do mąki razem z jajami olejem,wodą i solą .
Wyrobić gładkie ciasto, pozostawić do wyrośnięcia.
Ciasto wałkujemy na grubość jaką kto chce, wycinamy kółka małe lub duże - jak kto woli ...
Wkładamy po łyżce farszu, sklejamy.
Pierogi można piec w piekarniku - są wtedy mniej kaloryczne, lub smażyć na patelni na oleju (chyba smaczniejsze- ...ale bardziej kaloryczne i mniej dietetyczne)
Z tej porcji wychodzi mi ok. 30- 35 dużych perogów takich wykrawanych kubkiem z grubszego ciasta.
Farsz  był dwojaki: duszona kiszona kapusta z cebulką i pieczarkami (z mojej piwnicznej chodowli)  i drugi sort  - nadzienie szpinakowe.
Pierogi kapuściane były smażone na oleju a szpinakowe piekły się w piekarniku - co by nadawały się dla Młodego bo On na diecie stale (ciasto drożdżowe i tak wydawało mi się trochę ryzykowne, ale obeszło się bez sensacji :) )                                                
 Kto zna te pierogi zgodzi się ze mną ,że są pyszne ... kto nie jadł, niech spróbuje ...
Smakują  wyśmienicie zarówno na ciepło jak i na zimno.
POLECAM  !!!

piątek, 11 stycznia 2013

Świąteczno-reniferowe ozdoby


Święto Trzech Króli już za nami, dla mnie to  koniec tego najbardziej świątecznego okresu Bożego Narodzenia.
Spędziliśmy Święta spokojnie, w domeczku. Cała nasza bliska rodzina hen gdzieś daleko, nikt w gości nie przyjechał,  my z racji dolegliwości Młodego też nigdzie żeśmy się nie wybrali...
Świętowaliśmy trochę z rodziną w Niemczech i na Podkarpaciu przez Skeypa - to super sprawa, można porozmawiać, zobaczyć się... Już któryś raz  sposób ten praktykujemy, - zawsze jest to jakąś namiastką bycia razem...
Sylwester też w domeczku skromniutko, spokojniutko i dietetycznie (jak i całe Święta) z racji na gastryczne dolegliwości Młodego...
Po Świętach Młoda wyjechała do Rzymu na Teze -  wróciła pełna wrażeń,rozśpiewana, zmęczona ale bardzo zadowolona.
Jestem wielką domatorką i takie świętowanie mi poniekąd bardzo odpowiada...
Gdyby nie stałe skargi Młodego można by rzec, że miałam święty spokój, czas na  odpoczynek i swoje dłubaninki różne...
Postanowiłam pokazać tu jeszcze migawki  moich świątecznych dekoracji, bo jak znam siebie za rok będą pewnie inne, ... a może kogoś zainspirują ...
Dużo w nich reniferów bo sympatia do tych stworzeń udzieliła mi się od mojego młodszego dziecka...
W wianku tym głównym elementem jest poroże które Młody znalazł podczas grzybobrania, pamiętam przyniósł wtedy 3 zdechłe maślaki i to trofeum. 
Gwiazdki wycięłam z tekturowego pudełka, nakleiłam kartki z książki  i namalowałam czarnym markerem reniferki. Na wianku jest jeszcze trochę mchu okręconego rafią i pare gałązek jodły, no i oczywiście małe reniferki ze sklejki. 
Syn orzekł, że ten wianek jest bardziej leśny niż świąteczny, ... a najbardziej to reniferowy... i na tym stanęło
                                                                                                                                                                   

Renifer był też obecny w stroiku koło lustra
  (kolor jego taki ...nie bardzo w moim guście, ale reszcie domowników się podobał więc powstrzymałam się i postanowiłam, że  jeszcze w tym sezonie nie obedrę go z tej jego brokatowej skóry...
 - no przecież jak by był taki  np "pobielony" albo chociaż srebrny, to od razu byłby bardziej widoczny w tym ciemnym korytarzu)




Na tym zdjęciu  tak wszystko razem ...


POZDRAWIAM WSZYSTKICH ZAGLĄDAJĄCYCH 

niedziela, 6 stycznia 2013

Bajkowe widoczki

A takie okoliczności przyrody podziwiałam na dzisiejszym wieczornym spacerze ...

moje juki i między nimi lawenda  - prawie już jej  nie można dostrzec pod tym śniegiem...
... te białe kropki na zdjęciach to padający śnieg...

To nasza staruszka lipka ktorą sadził jeszcze dziadek mojego męża ... piękna prawda ...
Kształt korony ma nietypowy jak na swój wiek,  niestety kilka lat temu po wichurze doznała wielkiego uszczerbku  i musieliśmy ją przyciąć ...

... taką zimę lubię, ...śnieg który otula każdą gałązkę, ... jak  w baśniowej krainie u królowej Śniegu,                                           ... a na termometrze tylko -1
 ... i mogę ją  wtedy podziwiać o każdej porze dnia i nocy ... (...szczególnie w nocy właśnie...)

sobota, 5 stycznia 2013

Słoneczne czary

                                      
                                               
Dziś w południe pięknie świeciło u nas słońce, jak weszłam do pokoju który ma okno na południową stronę na ścianie zobaczyłam taki piękny cień        
      ... no i nie mogłam go nieuwiecznić..

W realu wyglądał jeszcze ładniej
   ... na ścianie w bladobeżowym kolorze pomiędzy elementami zawieszki i figurkami  tańczyły piękne słoneczne refleksy...
... poezja jak dla mnie...
...tak wiosennie, ...tak ślicznie,          
... tak jasno było przez chwilę...

(aparatem nie dało się  jednak
    tego wszystkiego uchwycić)







a to kawałek parapetu okiennego który dziś rzucał taki piękny cień

                                                         

piątek, 4 stycznia 2013

Plecionka z gałązek wierzby płaczącej

Jak wyglądają  witki wierzby płaczącej to każdy wie. Lubię bardzo wierzbę, ...właśnie tą płaczącą z pięknymi długimi "włosami czesanymi przez wiatr"... Lubię ją o każdej porze roku ...a miłością pałam do niej wczesną wiosną, gdy zaczyna wypuszczać takie małe soczyście zielone listki i maleńkie podłużne "baziolki", ... latem i jesienią za taniec jej czupryny na wietrze ...a zimą lubię ją za kolor tych jej długich włosów
 dziś na swojej drodze do pracy ujrzałam złamany konar wierzby i dużo pięknych długich gałązek leżących dosłownie pod moimi nogami...
                                                                                      ...    i już mnie naszło...    
  ...w drodze z pracy  nałamałam ich ile mi się do ręki zmieściło ... miałam już pomysł co z nich zrobię ...

... jak mnie taki napad złapie to nie ma siły, musi być natychmiastowa realizacja ... ''choby się paliło i waliło" ... no co ja poradzę tak już mam...
...i w związku z tym napadem wyplotłam (... za dużo powiedziane raczej ukręciłam)  serduszka - trochę nieforemne ... ale kolor jak dla mnie boski !!!                                                                                                               < ---  tu trochę jeszcze takie niedorobione ... i zdjęcie nie oddaje w pełni     tego koloru którym się tak zachwycam


na tym zdjęciu kolor najbliższy rzeczywistości - śliczności jak dla mnie !!!

 ...z czasem  gałązki przestaną już być takie żywe (...jak by teraz były),  kolor ich się zmieni  - będzie taki "martwy",matowy, suchy...  same gałązki się pomarszczą i zasztywnieją ...                                                        

...wiem  nie będzie mi się to podobało, żeby na to nie patrzeć i nie schnąć razem z nimi  potraktuję wówczas to  zwiędłe serduszko jasnoszrą farbą, co by wyglądało na taką pobieloną wiklinę               ... i znów będzie ładne ;)))




Pozdrawiam ciepło i mocno ściskam  Grosik