Muzyka

czwartek, 29 listopada 2012

Pocieszacz ...

Siedzę w domu na opiece od tygodnia,młody jest chory- ma bóle brzucha.
Diagnozujemy, badamy, jeździmy po doktorach i nic konkretnego z tego nie wynika.
Żeby u nas się leczyć to trzeba mieć zdrowie czas i najlepiej dużo kasy.
Dziecko jak skarżyło się na dolegliwości , tak skarży się nadal. Jeszcze trochę to i ja się od tego rozchoruję -  najpewniej psychicznie.
Każdego  dnia rano gdy  On wstaje, mam nadzieję ,że usłyszę coś w stylu   „mamo ,      już mnie nie boli !”, ale gdzie tam, nadal jest tylko: „brzuch mnie boli”, powtarzane z częstotliwością raz na 5 minut.



Przy okazji kolejnej wizyty w Przychodni zaszłam do sklepu "Wszystko po 2 zł" i kupiłm se taką ładną latarenkę. Przynajmniej na chwilę mi to poprawiło humor (aż do kolejnego "brzuch mnie boli " ), a zaprawdę powiadam Wam to nie trwało długo.

Oglądam ten post na podglądzie i pokazuje mi,że piszę go o 3:00, chyba czas mam jakoś źle ustawiony, no ale raczkuję dopiero w tym blogowym świecie. Chcę dodać wiadomości o candy na fajnych blogach i tyż nie wiem jak, wiele rzeczy jeszcze muszę przyswoić i opanować... Zresztą chyba i tak tu nikt poza mną na razie nie zagląda. 
Jeśli jest inaczej to zostawcie po sobie jakiś znak.

Nie będę pisać więcej bo nastrój mam dziś niespecjalny, poza tym znów muszę jechać do przychodni ze świeżo dziś zrobionym USG rzeczonego chorego brzucha...

POZDRAWIAM  Grosik.

środa, 28 listopada 2012

Serduszko - nieudane ???

Na prośbę córki która w ramach grupy młodzieżowej przy naszej parafii przygotowuje jakieś atrakcje dla młodszych dzieciaków na Msze Święte roratnie, szyłam czerwone serduszka. Miały być małe i posiadać z tyłu rzep, bo do czegoś tam będą je przyczepiać.  Za jedno to największe zostałam ostro skrytykowana, "mamo co to jest ?, to serduszka w ogóle  nie przypomina !"... 
Może i było trochę nieforemne, ale bez przesady wg mnie nie było aż tak źle. Ale jak nie to nie, dwa pozostałe zostały zaaprobowane a z tego koślawego poczyniłam zawieszkę. Przyszyłam sznurkowe esy-floresy i mam jeszcze jedną "duperele",...na choinkę też się nada ...
Można by było zrobić ich więcej ale na razie produkuję szydełkowe gwiazdki.  




wtorek, 27 listopada 2012

Masa papierowa

Spróbowałam zrobić masę papierową. Wykorzystałam do tego papier z mojej niszczarki w pracy i klej do tapet. Robiłam masę intuicyjnie, bez konkretnych proporcji. Szukałam w sieci różnych przepisów, a przy okazji przeglądu szafek natknęłam się na resztkę kleju do tapet i tak zrodził się pomysł na wykorzystanie go do  tej masy.

Papier moczył się przez kilka dni w wodzie,potem go trochę pogotowałam, ciepły zmiksowałam, odcisnęłam, dodałam klej rozpuszczony w zimnej wodzie, trochę soli (bo to ponoć zapobiega pleśnieniu)  i wyszła bardzo fajna masa...
Masa jest gładziutka, nie klei się bardzo do rąk (jak ręce trochę zmoczyć to w ogóle), dobrze się wygładza. Konsystencja też tak prawie w sam raz, nie jest za rzadka.


Zrobiłam z niej na razie 1 serduszko które chcę wykorzystać do zawieszki w oknie ... ale ono musi teraz schnąć - ciekawe jak długo? , czy będzie się "trzymało kupy"? Resztę masy zamknęłam w wiaderku po śledziach i wstawiłam do lodówki. Serduszko suszę na kaloryferze zobaczę co będzie się z nim działo jak będzie schło. Jeżeli będzie OK to "wytworzymy" coś z reszty tej masy.

(te nierówności na serduszku to takie a'la reliefy -czyli całkiem zamierzone nierówności, bok serca dla odmiany starałam się wygładzić)

sobota, 24 listopada 2012

Recykling starej książki... - różyczki z papieru



Bardzo lubię  te kwiaty z papieru (najlepiej wychodzą chyba z książek, mi książek jednak szkoda), te zrobiłam ze starego niemieckiego romansidła, coś w stylu "Harlekina", znalazłam go w piwnicy w stercie różnych papierów na podpałkę. Ckliwych romansideł nie znoszę, niemieckiego nie znam - więc wyrzutów sumienia, że zniszczyłam książkę nie będzie. 
Zostało mi jeszcze trochę tych pięknych pożółkłych kartek i pewnie na coś je jeszcze wykorzystam...chyba już nawet wiem na co i nawet nie będzie mi potrzebny do tego pistolet klejowy. 
Oj źle mi było ostatnio bez tego wynalazku, poprzedni poległ na placu boju przy stroikach które robiłam na groby. Nastąpiło w nim "wielkie spięcie",wydał z siebie głośny buum, wydalił śmierdzące opary no i przy okazji pozbawił nas prądu - wybiło bezpieczniki jak nic. Wymiana korka nic wielkiego nawet dla mnie, ale ten smród coś okropnego - nie znoszę i wywietrzyć go było bardzo trudno ...
Ale już  mam nowy pistolet klejowy (to tekst śpiewany ),...  bo jak bez niego przygotować się do Świąt...
Nie oburzajcie się . . .  wiem, wiem, wiem, że  nie  dekoracje  w  Świętach  najważniejsze  są ...
w zupełności się z tym zgadzam... ale ... no wiecie, byłabym bardzo nieszczęśliwa gdybym nie zmajstrowała se czegoś nowego świątecznego, oj to nie byłyby dla mnie w pełni udane Święta... ;) 
(bez tego ustroństwa też by się dało, no ale o wiele trudniej by było)

Kwiaty zostały wykorzystane do wianka, który wisi na drzwiach w pokoju córki.
Można powiedzieć,że to taki prawie 100% recykling - kwiaty ze starego papieru, słomiana podkładka ze stroika, który już mi się przestał podobać, perełki z nieużywanych obdrapanych korali, jedynie mech pozyskany prosto z natury - z mojego ogródka od północnej strony...




piątek, 23 listopada 2012

Serduszkowe  zawieszki - haft wstążeczkowy 






... zawieszki które poczyniłam latem , wiszą sobie tu i tam, pachną lawendą , można je wykorzystać jako igielnik podczas szycia i wyszywania... żeby nie było, że są całkiem nieprzydatne ...



Jesienne wianki




Wianek zrobiony na podkładzie z brzozowych witek. Wykorzystałam tu głównie szmaciane różyczki, kokardki z transferem nutek, serduszka wycięte z suszonej brzozowej kory i kule na mole kupione w sklepie "Wszystko za 2 zł"

Ten jest znacznie większy niż poprzedni "różano-nutkowy ". Podkład z gałązek wierzby płaczącej, jako bardzo ważny element łupiny orzecha włoskiego oraz inne naturalne  elementy...i oczywiście ptaszorek (uwielbiam ptaszydła).              Mi się podoba, i już nawet wiem komu go sprezentuję ....

Trzeba chyba już powoli pomyśleć nad wiankiem adwentowo-świątecznym...

czwartek, 22 listopada 2012

Witam serdecznie .

                                   "Tak jestem kobietą ... Popycham drzwi, chociaż jest wyraźnie napisane ciągnąć. Śmieję się jeszcze bardziej, kiedy próbuję wytłumaczyć dlaczego się śmieję. 
Wchodzę do pokoju po to, by zapomnieć co miałam tam zrobić. Ukrywam swój ból przed tymi, których kocham. Mówię "To długa historia" gdy nie chcę wyjaśniać tego, czego nie chcę. 
Płaczę częściej niż myślisz. Dbam o ludzi, którym na mnie nie zależy. 
Jestem silna, dlatego że muszę, a nie chcę. Słucham Cię , nawet jeśli Ty nie słuchasz mnie.      
      ZAWSZE pomaga, gdy mnie przytulasz....Tak, jestem kobietą!!!"


Założyłam bloga chyba z zazdrości -ale  tej takiej zdrowej - naoglądałam się takich pięknych stron , że mi też  zachciało się podzielić  tym co mnie pasjonuje , czym żyję , co "tworzę"...
Wiedzie mną też chęć sprawdzenia się czy poradzę sobie z tym blogowaniem...

 Mamy jesień dni są krótkie, ciemne i ponure - nie lubię tego czasu.
Najchętniej zapadłabym w sen zimowy jak niedźwiedzie czy inne zwierzątka i wylazła z gawry początkiem kwietnia.
Staram się ten czas wykorzystać na to co sprawia mi przyjemność, tworzę różne rzeczy którymi ozdabiam dom i które daruję innym by sprawić im przyjemność ...to taka symbioza ja mam radość z tego,że tworzę inni mają radość z tego, że coś otrzymali...bo większość ludzi raczej lubi podarunki.

Zajmuję się różnymi rzeczami, fascynują mnie różne techniki, lubię zrobić coś z niczego.
Trochę haftuję,szydełkuję,szyję,tworzę biżuterię  - nie jest to nic wielkiego ani spektakularnego - robię to bo jest mi to potrzebne, sprawia mi radość i chyba jest moim najlepszym lekarstwem na stres.
Niedawno odkryłam wiele świetnych miejsc w sieci gdzie niezwykle zdolne kobiety prezentują swoje pasje, naprawdę niekiedy dech zapiera i można tam znaleźć wiele, wiele  inspiracji ...
Wiedzie mną również nadzieja,że w tym blogowym świecie będę miała okazję poznać wiele fascynujących i ciekawych osób.