Papier moczył się przez kilka dni w wodzie,potem go trochę pogotowałam, ciepły zmiksowałam, odcisnęłam, dodałam klej rozpuszczony w zimnej wodzie, trochę soli (bo to ponoć zapobiega pleśnieniu) i wyszła bardzo fajna masa...
Masa jest gładziutka, nie klei się bardzo do rąk (jak ręce trochę zmoczyć to w ogóle), dobrze się wygładza. Konsystencja też tak prawie w sam raz, nie jest za rzadka.
Zrobiłam z niej na razie 1 serduszko które chcę wykorzystać do zawieszki w oknie ... ale ono musi teraz schnąć - ciekawe jak długo? , czy będzie się "trzymało kupy"? Resztę masy zamknęłam w wiaderku po śledziach i wstawiłam do lodówki. Serduszko suszę na kaloryferze zobaczę co będzie się z nim działo jak będzie schło. Jeżeli będzie OK to "wytworzymy" coś z reszty tej masy.
(te nierówności na serduszku to takie a'la reliefy -czyli całkiem zamierzone nierówności, bok serca dla odmiany starałam się wygładzić)
Ja zrobiłam lampy i też właśnie się zastanawiam ile będą schły
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie :) Z tego co pamiętam to serduszka wyschły dość szybko.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa tych Twoich lamp z masy papierowej, będę zglądać do Ciebie może się pojawią :)
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam ciepło.